Bo ja wiem...... 90% czasu na ekranie jeden smutno-obojętny wyraz twarzy, reszta to uśmiech na weselu. OK, raz się mocno popłakała w spalonej wsi. Mnie nie przekonała.
Rzuć okiem, na to, co wynika, że miała w scenariuszu...
Wytrzymać tak jednostajną rolę i mimo wszystko coś przekazać, jest diablo ciężko. A czuję, że postać zapamiętam...
Popatrz jeszcze raz na te sceny, gdy już po ataku błąka się sama z dzieckiem, mistrzowsko pokazała poczucie osaczenia, rozpaczy wymieszanej niemal z postradaniem zmysłów, niby jedna mina, ale nie umiem sobie wyobrazić innej aktorki.
Zgadzam się z tym. Ból jaki pokazała podczas "rodzenia" i ból podczas podpalania jej pasierba jest tak samo pokazany. Smutna mina podczas "upojnych nocy" z mężem niczym nie różni się od miny tułaczki a nawet miny kiedy to spotkała swojego ukochanego. Stale te same miny. Gdyby nie inni aktorzy film byłby klapą.
A dla mnie to właśnie ta jedna "obojętna" mina bardzo pasowała. Ta dziewczyna przeszła przez takie piekło (od wymuszonego małżeństwa, przez utratę ukochanego, męża i późniejsze wydarzenia), że nie miała już sił na płacz czy inne emocje. Jak dla mnie znakomicie oddała tą utratę chęci do życia, który znakomicie kontrastował z wesołością z początku filmu. Poza tym wiele osób które doświadczyło PTSD zachowuje się podobnie.
Zgadzam się w pełni - mamy perłę w polskiej kinomatografii.
Mam nadzieję że zobaczymy ją dalej kolejnych filmach.
Miał nosa. Ona idealnie pasuje do roli Zosi w "Wołyniu". Tak w ogóle brawo za decyzję o obsadzeniu głównej roli całkiem nieznaną "twarzą", bo to ogromy atut filmu :)
Sorry, ale ten film jest po prostu SŁABY! Tak samo jak rola Michaliny! Chwała za poruszenie tematu, te wydarzenia nie mogą zostać zapomniane, ale fabuła się tutaj kompletnie nie klei, niepotrzebne wątki, przeskoki w czasie i akcji, scena polskiej zemsty idiotyczna i zrobiona jakby na siłę, M. Łabacz kompletnie nie okazuje emocji, ma wciąż taki sam wyraz twarzy, czy to w czasie sexu, czy mordowania, co to ma być? To wygląda jak jakiś paradokument, a nie pełna dramaturgii fabuła.
Bzdura.
W czasie spotkań (i seksu) z tym, którego kocha ma inny wyraz twarzy i przede wszystkim - oczu.
Wszystko inne zostało jej narzucone i jest dla niej cierpieniem. Dlatego przypomina kukłę imitującą codzienne życie i wykonującą wszelkie czynności mechanicznie. Tak też się ludzie potrafią zachowywać, żyjąc w dyskomforcie (eufemizm).
Może było zimniej albo chłodniej w czasie kręcenia sceny. Niestety, zagrała bezpłciowo, tak samo jak pourywany fabularnie i niedorobiony był sam film (niestety)
Bredzisz, człowieku, po prostu masz problem z interpretacją emocji z twarzy. Pewnie jesteś jednym z tych co ignorują wszystkie przesłanki, a potem budzą się wielce zdziwieni "jak to się stało".