"Yakruna" ma w sobie coś z "Aguirre" Herzoga. Wyprawa w głąb przyrody tutaj równie intensywnie oddziałuje na bohaterów. Jednak gdy w wspomnianym obrazie bohater grany przez Kinskiego zagłębia się w dżunglę, zyskuje coraz większą pewność o swej potędze. Tymczasem postaci podążające "drogą węża" w tym filmie wręcz przeciwnie: zdają się kruchymi istotami na tle mocy ukrytej w ziemi.
Mamy do czynienia z bardzo ciekawą mieszanką kina artystycznego oraz przygodowego. To dzieło nie zwalniające nas z myślenia, ale wysuwające na pierwszy plan motyw podróży pełnej niebezpieczeństw. Właściwie wędrówka zostaje rozłożona na dwa plany czasowe, więc miejsc jakie odwiedzi widz razem z naukowcami spoza dzikiego świata jest mnóstwo. Niektóre przyprawią o dreszcze (miejsca gdzie próba adaptacji wiary chrześcijańskiej zaowocowała powstaniem prawdziwego piekła), inne zachwycą pięknem (zwłaszcza miejsca u kresu wyprawy). Nawet jeśli przesłanie wyda się nam już na początku oczywiste, warto odbyć tą odyseję szlakiem dawnych ludów. Jest ona fascynującym przeżyciem.
Dziś jest projekcja na festiwalu Regiofun w Katowicach:
http://regiofun.pl/wydarzenia
nie łatwie jest sie dowiedzieć samemu aniżeli czekać na odpowiedź? google pomaga każdemu kto pyta nie błądzi
Masz mnie :/ Chyba nietrzeźwy byłem skoro o tym wtedy nie pomyślałem... Patrząc na datę całkiem możliwe, bo kumpel urodziny wyprawiał :)
Nie. Pod tą nazwą (która być może i jest identyczna z tą przez ciebie podawaną) była w filmie ukazana zupełnie inna roślina (inne kwiaty - wargowe, duże okazałe, podobne do storczyków).
Film dotyczył nie jakiejś rzeczywistej rośliny - a potencjalnej, nie koniecznie istniejącej obecnie... bo przecież szaman miał przez swoje życie przemierzać dżunglę i niszczyć wszystkie z wyjątkiem jednej na szczycie wzgórza).
Nie odnosiłem się do treści filmu, a do treści pojęcia. Czytaj uważnie. Pozdrawiam.
Kiedy właśnie pojęcie filmowe odbiega od pojęcia rzeczywistego - oni nie poszukiwali rośliny znanej nam jako Yakruna.
Omawiane przez Ciebie pojęcie mogłoby być homofonem znanego nam pojęcia... (czytam uważnie, ty za to postaraj się czytać ze zrozumieniem).